Historia orkiestry

Zarys historii orkiestry dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Drohiczynie, opracowany na podstawie pisemnej relacji Józefa Radziszewskiego.
Staraniem władz Miejskich i Zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej w osobach: Burmistrz miasta Moniuszko, prezes OSP Henryk Jabłoński - felczer Medycyny, Julian Wasilewski jako sekretarz OSP oraz Czesława Kamińskiego, ówczesnym organisty i dyrygentem chóru mieszanego, czterogłosowego istniejącym na terenie miasta. Postanowiono w 1928 r. zorganizować orkiestrę dętą przy Ochotniczej Straży Pożarnej w Drohiczynie. I tak też się stało. Był to duży wysiłek w owym czasie dla miasta, ale skuteczny.
Organista Czesław Kamiński w szybkim czasie, dany zespół orkiestry zorganizował, chociaż w bardzo skromnym składzie. Członkowie: Józef i Adam Rosochaccy, obaj panowie grali na trąbkach czyli tzw. kornetach, Fiedoruk Ignacy, orkiestrant wojska carskiego jak również Jan Niwiński, Władysław i Czesław Zawadzcy, Michał Nalewajko, Ludwik Kalinowski, Wiktor Markiewicz, Fiedor Łasiewicz.
Orkiestra przez długi okres przeżywała wzloty i upadki. Z członkami orkiestry było różnie, jedni odchodzili, przychodzili nowi. Kapelmistrz Czesław Kamiński w 1930 r. opuścił Drohiczyn. Zastąpił go Adam Rosochacki, do roku 1933.
Chętni do orkiestry
przybywali, jednak nie wszystkim szło to łaskawie. Trzeba było włożyć dużo
pracy i wysiłku, aby orkiestra się rozwijała.
W 1932 r. powstała
orkiestra dęta na terenie Drohiczyna przy Gimnazjum Biskupim męskim, gdzie był
Kapelmistrzem uczeń tego Gimnazjum – Stanisław Wołodko. Ponieważ Zarząd
Ochotniczej Straży Pożarnej był bardzo oddany orkiestrze i chciał ją utrzymać
za wszelką cenę. Udało się zatrudnić na dwie godziny tygodniowo Kapelmistrza
Stanisława Wołodko. W 1933r. rozpoczęli naukę gry na trąbce, właśnie u
Stanisława Wołodko.
Od 1933 r. byłem członkiem
orkiestry jak też członkiem OSP, w związku z czym losy orkiestry są mi bliskie.
Wołodko pracował do 1934
roku i bardzo dużo nam w dalszym rozwoju pomógł. Po tym czasie kierownictwo
przejął Pan starszy Ignacy Fiedoruk. Do orkiestry przybywają nowi koledzy
Antoni Radziszewski, Antoni Nalewajko, Władysław Kmieć, Bonifacy Wicher,
Tadeusz Klepacki. Orkiestra utrzymuje się w składzie 14-15 osób. Różne z tym składem
bywało. Pobór do wojska, wyjazdy z Drohiczyna, niechęć dalszej przynależności.
W roku 1936 zaangażowano
kapelmistrza do Gimnazjum Biskupiego Pana Hanka, z czego również korzystała
orkiestra OSP. W początkach 1935 r. Powstaje trzecia orkiestra dęta, w
Gimnazjum Państwowym, co zwiększa rywalizację. Niemniej orkiestra OSP w
najskromniejszym składzie cieszyła się wielką popularnością.
W roku 1937 Zarząd OSP
zatrudnił Kapelmistrza Czesława Krynickiego; wspaniały człowiek. Miał bardzo
duży wkład w orkiestrę, ale nie na długo. Jesienią 1937 r. Kapelmistrzem
orkiestry został Władysław Zawadzki, uczeń tej orkiestry; dużą praktykę zdobył
w wojskowej orkiestrze, przez okres swej służby wojskowej (2 lata) i pełnił
funkcję kapelmistrza do wojny w 1939 r.
Orkiestra OSP przy prężnym
poparciu w/w Zarządu odnosiła sukcesy. Orkiestra reprezentowała z godnością
swoje środowisko w miasteczku uświetniając święta narodowe, Kościelne i
świeckie w formie częstych spotkań na powietrzu, majówki, zabawy, bale
myśliwskie, karnawałowe, a nawet koncerty.
Tak minął I etap istnienia
orkiestry dętej, która pozostawiła za sobą wiele dobrych wspomnień.
Podczas II wojny światowej orkiestra opracowywała swój
program, repertuar, naukę nowych członków w bardzo trudnych warunkach, przede
wszystkim nie miała absolutnie żadnego lokum. Z miesiąca na miesiąc
znajdowaliśmy się w innym skromnym, małym pomieszczeniu, gdzie było wprost nie
możliwe przeprowadzać próby, jak też i nauki.
Tuż przed wrześniem 1938 r.
oddano budynek rzeźni miejskiej, wówczas znacznie się poprawiły.
W roku 1939 po wejściu
wojsk sowieckich, wszystko ucichło. W 1940 r. otwarto szkołę dziesięciolatkę. Wówczas
władze sowieckie zaangażowały profesora muzyki Gimnazjum Państwowego Józefa
Szwaba i narzucono mu obowiązek zorganizowania przy szkole orkiestry dętej, a
ponieważ byli dokładnie o tym poinformowani, więc odmówić nie było można i taką
orkiestrę zorganizowano. Grała ona do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w
czerwcu 1941 r. Do roku 1947 trwała przerwa, jedynie istniał mały zespół
taneczny w składzie innych instrumentów, jak skrzypce, akordeon, klarnet,
gitara, mandolina, tamburino i trąbka, która nie rozstawała się ze mną. Było to
na krótką metę. Również prowadziłem ten zespół. W roku 1947 w maju zdecydowałem
się wystąpić z propozycją do ówczesnego Zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej-
prezesa Mikołaja Boruckiego, sekretarza Juliana Wasilewskiego i Nacz. Straży
Władysława Chrząstowskiego oraz kilku starszych panów, członków orkiestry
Ignacego Fiedora, Adama Rosochackiego, Edwarda Niwińskiego o założenie ponownie
i przywrócenia tradycji orkiestry dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w
Drohiczynie.
Zebrani tą myśl przyjęli z
wielkim entuzjazmem i aprobatą. Całym ciężarem zostałem obciążony właśnie ja, a
był to duży obowiązek i odpowiedzialność. Byłem młody, ale chciałem
zorganizować to jak najlepiej. Zdałem sobie sprawę z trudności, nie było
instrumentów, ani nut, chociaż w pewnej części zachowały się. Ludzi do
obsadzenia zespołu, nie było też za wielu. Zacząłem po prostu z niczego.
Chociaż pomoc miałem zapewnioną, ale tylko w słowach. Zajęło sporo czasu
zbieranie instrumentów, które były u ludzi po prostu w przechowaniu. Jeździłem
po terenie i w pierwszych chwilach dużo mi pomógł kol. Edward Ciećko,
odbywaliśmy trasę po drugiej stronie Bugu, we wsi Rusków, Łysów, Łosice.
Najmniej życzliwi byli mieszkańcy Siemiatycz, tam była orkiestra, która nie
była nam zbytni życzliwa
Po skompletowaniu
instrumentów na maleńki zespół, były kłopoty nowe, jak remonty. Brak pieniędzy,
jak też i wykonawcy, ale i te trudności przy dobrej współpracy z Zarządem OSP
pokonaliśmy. Przy pierwszym najbardziej koniecznym remoncie instrumentów, z
Naczelnikiem OSP - Władysławem Chrząstowskim odwieźliśmy je do Warszawy, gdzie
znaleźliśmy wykonawcę i w szybki czasie udało nam się wyremontować.
Po tym okresie
rozpoczęliśmy pracę orkiestry, nie było łatwe, od pierwszej chwili trzeba było rozpocząć
naukę uczniów, ponieważ były luki, obsada była bardzo konieczna.
Obsada
orkiestry w sierpniu 1947 r. była następująca:
Kornet I – Rosochacki Adam, Radziszewski Józef
Kornet II- Fiedoruk Ignacy
Baryton - Niwiński Edward
Tenor I - B. Radziszewski Antoni
Alt. I - Niewiński Jan (Staruszek)
Alt. II - Nalewajko Michał
Bas. I B - Kalinowski Ludwik
Bęben - Markiewicz Wiktor
Trznele - Edward Ciecko
Nowo przyjęci do nauki:
Alt.I Zygmunt Czajewski
Alt. II. Ignacy Hajkowski
Kornet I- Sławomir Bozowski
Do końca roku 1947 orkiestra grała cokolwiek. Dlaczego? Nie możliwe było rozpocząć intensywniejszej nauki, ponieważ w krótkim czasie zrezygnował basista Kalinowski Ludwik, alcista Nalewajko Michał, drugi P. Jan Niewiński(staruszek). Dlatego też trzeba było w 1948r. rozpocząć i włożyć więcej wysiłku dla początkujących. W rozmowie z koleją Edwardem Bujno, na temat orkiestry, kolega przyjął propozycję rozpoczęcia nauki na instrumencie, tj. Bas I B. Trudno jest dzisiaj opisać to wszystko, jedno jest prawdą, że orkiestra istnieje do chwili obecnej.
W maju 1948r wyremontowaliśmy resztę instrumentów, kiedy to orkiestra już w uzupełnionym składzie rozpoczęła swą normalną pracę. Młodzi uczniowie napływali do nas, między innymi również kol. Aleksy Gorbaczow, z którego ja szczególnie byłem bardzo zadowolony, ponieważ tego Pana uczyć nie trzeba było, wręcz odwrotnie, dużo nam pomagał.
Orkiestra czyniła bardzo
duże postępy. Dzięki orkiestrze oraz dobremu Zarządowi OSP zrobiliśmy bardzo
dużo różnych imprez: majówki, zabawy, a przy tym zorganizowany zespół teatralny
przez młodzież. Umożliwiło zakup motopompy, toporków, węży, drabin.
OSP posiadało sprzęt w
dostatecznym wyposażeniu. Orkiestra OSP spełniała rolę reprezentacyjnej
orkiestry pow. Bielskiego i Siemiatyckiego. Pracy nie brakowało, aż trudno było
się z tym pogodzić, do znudzenia. Orkiestrę bardzo ceniłem i szanowałem z czego
bardzo się cieszyłem pomimo trudnych warunków, tylko myślałem o tym, a żeby nie
dopuścić do rozkładu.
Do roku 1960 utrzymywałem o własnych siłach, ale było mi już trudno. Warunki nie pozwalały mi na dalszą taką pracę, dla orkiestry poświęcałem wszystkie swe siły. Trudno jest to wszystko opowiedzieć i opisać. Nie ma dziś ludzi, którzy mogli by cokolwiek na ten temat powiedzieć. W roku 1962 kolega Aleksy Gorbaczow po ukończeniu szkoły muzycznej przyjął pracę nauczania muzycznego w Liceum Ogólnokształcącym w Drohiczynie, skąd założono tam orkiestrę dętą. Wtedy właśnie zwróciłem się z propozycją i prośbą o przejęcie orkiestry OSP, czego też nie odmówił. Niestety orkiestra OSP musiała zawiesić swą działalność z przyczyn nie zależnych. Zaangażowałem się do zespołu szkolnego orkiestry oczywiście na propozycję i prośbę kol. Gorbaczowa. W krótkim zaś czasie dołączyli koledzy Edward Bujno, Czesław Bujno i wspólnie współpracowaliśmy. Prace układały się dobrze, dla dobra szkoły, miasta i OSP, w dalszym ciągu reprezentowaliśmy orkiestrę OSP.
W roku 1986 po pewnej dyskusji i porozumieniu się, wystąpiliśmy z orkiestry szkolnej i postanowiliśmy po raz kolejny założyć orkiestrę OSP w Drohiczynie i tak się stało. Orkiestra powstała dzięki nam starym członkom, chciano ponownie obciążyć mnie tym ciężarem, czego kategorycznie nie przyjąłem, oczywiście obiecałem swą pomoc w miarę swych możliwości.
Kapelmistrzem został nasz uczeń orkiestry szkolnej po ukończeniu średniej szkoły muzycznej Wiesław Kaszel.
W szybkim czasie zaczęliśmy
swoje występy na zewnątrz, podczas świąt narodowych, święta OSP, świąt
kościelnych i innych imprez. W roku 1990 orkiestra w przeglądzie wojewódzkich
orkiestr dętych zajęła pierwsze miejsce. W roku 1992 na przeglądzie orkiestr
dętych zajęliśmy II miejsce na 8 zespołów. W roku 1993 w sierpniu orkiestra
wzięła udział w wyświęceniu Kościoła św. Krzyża w Brześciu na Białorusi. W roku
1995 na przeglądzie orkiestr dętych orkiestra OSP zajęła I miejsce. Orkiestra
OSP w dalszym ciągu uświetnia wszystkie uroczystości państwowe, kościelne i
strażackie.
Byłem członkiem orkiestry
OSP w Drohiczynie od września 1933r do Czerwca 1993r. Pełne 60lat. Choroba przerwała
mą działalność, czego naprawdę żałuję, ale niestety czas dobiegł końca. Piszcząc swą krótką legendę nie jestem w stanie naprawdę opisać tego
szczegółowo, trzeba by było kilka miesięcy, co jest niemożliwe.
Szkoda tylko, że zostałem
ze wszystkich kolegów tylko sam jeden, bo lata późniejsze to doskonale koledzy
mogą określić. Cieszę się, że orkiestra istnienie, co było moim marzeniem.
Orkiestra dla Miasteczka jest bardzo potrzebna.